piątek, 28 grudnia 2012

Atrophy (USA) - Socialized Hate (1988)

Po świątecznej przerwie przedstawiam wam zespół z Tuscon w Arizonie,oczywiście w USA - Atrophy. Wydali dwie płyty i kilka demówek. Zespół zacny, ale jakoś wielkiej kariery nie zrobili. Ich debiut z 1988-go roku "Socialized Hate' został wydany przez Roadracer Records i była to dobra rzecz. Mamy niekiedy wściekłe solówki (naprawdę brawa należą się gitarzystom, choćby za partie solowe z utworu "Matter of Attitude "), galopujące gitary i tnące riffy. Nie chce mi się za bardzo rozpisywać, wolę by każdy sam sobie wyrobił opinię o tym albumie. Co do mojej opinii to ujmę to tak: nie jest to nic odkrywczego, ale posłuchać jak najbardziej można :)


Link zapożyczony z innego bloga. Album w jakości 320 kbps :)
Atrophy (USA) - Socialized Hate (1988)

piątek, 7 grudnia 2012

Brainicide (USA) - Payment In Blood (1990)








Dziś coś naprawdę na szybko bo nie mam jakoś weny żeby się rozpisywać :) Brainicide, zespół ze Stanów, z Ohio. Nagrali tylko jeno demo w '90tym roku. Ale teraz nie przedstawiam tego demo, tylko całkiem unikatowy kawałek ze składanki "Heavy Artillery" wydanej przez Auburn Records w 1990-tym roku :) Kawałek nazywa się "Payment In Blood" i jest to naprawdę kawałek fajnego amerykańskiego thrashu :) Polecam :) Szczególnie fanom Judas Priest bo Tim Ripper Owens był wokalistą w Brainicide i śpiewa nie zgorzej :)

wtorek, 23 października 2012

Artillery (Den) - Mind Factory (1991) (Demo)

Dzisiaj z okazji dnia wolnego krótkie demo Artillery z 1991 roku.  Jest na nim kawałek "Ain't Giving In" który został nagrany na nowo na albumie "My Blood" rok temu. Enjoy :)

piątek, 28 września 2012

Keller (Slo) - Awake The Forgotten (2008) (Demo)

Witam po wakacjach :)
Wracam na bloga po baaaaaaaaaaaaaaardzo długiej absencji. Dziś demo młodziutkiego thrashowego zespołu ze Słowenii - Keller wydane w 2008-ym roku. Zespół powstał w tym samym roku i oprócz prezentowanego dema na na koncie już pełny album z 2010-ego roku. Na demie "Awake The Forgotten" mamy zaledwie cztery utwory ale naprawdę jest czego posłuchać. Dobry to thrash, nastawiony na agresję i intensywność. Utwory szybkie, dużo się w nich dzieje, nie nużą bo też nie są przydługie.Jak na młody zespół thrashują bardzo dobrze i dojrzale a do tego nie popadają w otchłań banału, co wielu młodym kapelom thrashowym się zdarza.Są solówki, fajne,nie przekombinowane, ale szybkie thrashowe sola. Świetny jest kroczący, miarowy z początku "Death Command". Nie ma co pisać, wystarczy posłuchać.Dla fanów galopad Kreatora, wczesnego Exodusa i Slayera :)
Enjoy :)

Keller (Slo) - Awake The Forgotten (2008) (Demo) - Format plików Wave

czwartek, 14 czerwca 2012

Trivium (USA) - The Crusade (2006)

Czas na coś nowszego. Dzisiaj album zespołu który w metalowym światku jest odbierany bardzo różnie.Trivium (łac. rozdroże, rozstaje; także określenie na trzy spośród 7iu sztuk wyzwolonych w średniowiecznym podziale nauk - trivium obejmowało gramatykę, dialektykę (logikę) i retorykę) powstało w 2000ym roku na Florydzie. Początkowo grali mieszankę metalcore'a z mocnymi wpływami melodyjnego death metalu ze Szwecji. Druga płyta "Ascendancy" z 2005go roku przyniosła im sławę i uznanie zarówno fanów, jak i krytyków muzycznych. Zespół zaprezentował na niej melodyjnego metalcore'a w nowoczesnym, klarownym brzmieniu. Rok później, na fali powrotu Thrash Metalu (nie lubię tego określenie - jak ma wracać coś co cały czas było) Trivium nagrało swój thrash metalowy krążek. Album nazywał się "The Crusade"  i wyszedł na jesień 2006 ponownie pod skrzydłami łowców metalowych nowości z Roadrunner Records. Ich "Krycjata" zawiera 13 kawałków klasycznego thrash metalu. Zespół wzbił się na wyżyny jeśli chodzi o technikę i komponowanie. Naprawdę jest czego posłuchać. Mamy szybkie galopady, mocne, cięte riffy, agresję. Nie ma na tym albumie ani grama metalcore'a i myślę że ten album przekonuję nawet tych którzy są zatwardziałymi Metalheads. Jest na nim po prostu bardzo dobra, dobrze zagrana i świetnie wyprodukowana thrash metalowa muzyka. Moim zdaniem, ten zespół ma dwóch najlepszych gitarzystów młodego pokolenia i to po prostu słychać. To, co dzieje się w partiach gitarowych panów Heafy'ego i Beaulieu to jest mistrzostwo świata. Wreszcie mamy solówki których słucha się z zapartym tchem w piersiach. Nie jakieś tam biegniki po gryfie, tylko długie, rozbudowane, melodyjne sola. Wystarczy posłuchać utworu "Unrepentant" od 03:18 albo "Detonation" od 02:47. Kirk Hammett w wielu wywiadach podkreślał że bardzo podoba mu się muzyka Trivium. Pewnie słyszy tam samego siebie :) Trzeba też wspomnieć o wokalach Matta Heafy'ego. Dysponuje on świetnym,mocnym głosem ale jego moc wychodzi dopiero wtedy, gdy śpiewa a nie gdy krzyczy na siłę jak to miało często miejsce na poprzednich dwóch albumach. Wiele osób zarzuca mu zbytnie zapatrzenie się w J. Hetfielda, ale dla mnie jest to bezpodstawne, bo obaj mają całkiem inne głosy a Heafy śpiewa trochę inaczej od frontmana Metalliki. Układa sobie linie melodyjne których naprawdę chcę się słuchać. Słychać że zespół popracował nad kompozycjami i aranżacjami. Ta płyta to przykład tego że i w XXI-ym wieku można nagrać kawał naprawdę solidnego thrash metalu. Co prawda nie sposób uciec na tym albumie od porównań (czy też jak twierdzą "znawcy" - zapatrzeń) do Metalliki czy ekipy Mustaine'a. Dla mnie ten album jest wspaniały. Klasyczny, dobrze brzmiący,kipiący energią, najeżony mnóstwem błyskotliwych solówek, ze świetnymi riffami i mocnym głosem wokalisty. Ta płyta powinna być wzorem dla młodych zespołów thrash metalowych. Wg mnie tak powinno się grać thrash metal. A i sami panowie z Metalliki mogliby się teraz uczyć od tego zespołu. Zwłaszcza od gitarzystów, którzy wymieniają się solówkami niczym klasyczni wioślarze z Priest czy Maiden. Ostatni numer to popis instrumentalistów, tytułowa Krucjata. Trwa ponad osiem minut i to kawał naprawdę dobrej instrumentalnej muzyki inspirowanej muzyką progresywną. Jedynym słabym punktem (wg mnie oczywiście) jest utwór "And sadness will sear" który kompletnie nie pasuje do koncepcji całej płyty. Niektóre wydanie tej płyty zawierają dwa bonusy: "Broken One" i "Vengeance". Utwór "Broken One" uważam za esencję thrash metalu. Zaczyna się zgrabną figurą basową, potem miarowe riffy, snujący śpiew Heafy'ego a potem to już metalowa poezja. Thrash metalu zagranego z taką pasją słucha się naprawdę przyjemnie. A druga część utworu, solówkowa, zaczynająca się od 03:03 to po prostu masterpiece. Takich solówek i takiego bicia perkusisty jak w tym utworze nie ma zbyt często w takiej muzyce. Dla mnie numer absolutnie genialny. Szkoda że nie ma go na normalnej edycji płyty; spokojnie mógłby się znaleźć za "And sadness will sear". Summa summarum, najważniejszy i najlepszy album THRASH METALOWY nagrany w XXI -ym wieku.

Zastanawia tylko jedno. Po co zespołowi było nagranie takiego albumu, skoro już na następnym albumie wrócili do grania metalore'a i już raczej do stylistyki thrash metalowej nie wrócą. Czy był to wyraz podążania za ówczesną modą czy po prostu chęć zagrania muzyki którą bardzo lubią? To samo zjawisko można zaobserwować w walijskim zespole Bullet For My Valentine, który po metalcore'eowej płycie nagrał album czysto thrash metalowy. To jednak raczej wyraz podążania za modą i chęci zdobycia większej ilości fanów, fanów thrash metalu.

Wrzucam album wraz z dwoma świetnymi bonusami z wersji japońskiej. Cały album w jakości 320 kbps; bonusowe dwa utwory w 192 kbps. Enjoy!



                                                       Trivium (USA) - The Crusade (2006)

niedziela, 3 czerwca 2012

Torture (USA) - Storm Alert (1989)


Dzisiaj zespół całkiem zapomniany. Ale za to jaki!!! Zespół Torture pochodzi z USA, z Texasu. Wydał jedno demo, jedno EP i jeden album. I właśnie ten album przedstawiam, wydany pierwotnie w 1989-tym roku przez Plastic Head Music Distribution, ale w zremasterowanej wersji i z bonusowymi utworami (nakładem Escapi Music z 2006-go roku). Album to ze wszech miar bardzo dobry. Przede wszystkim w uszy rzuca się od razu potężne, klarowne, czyste brzmienie. Płytę otwiera klimatyczne, niepokojące intro które jest wyjęte ze ścieżki dźwiękowej do horroru ""Dzieci Kukurydzy". Dalej mamy utwór "Ignominious Slaughter" - po prostu czad i zapowiedź tego co czeka nas na tym albumie. Agresja, szybkość, równość, lubię taki thrash. Do tego nie jest to bezmyślna łapanka, tylko przemyślana muzyka,ale na swój sposób brutalna. Dalej mamy "Dwell Into Surreality", najdłuższy utwór na płycie (ma prawie 11 minut), i znajdziemy w nim wszystko. Takich długich, rozbudowanych utworów mamy kilka. I naprawdę jest czego posłuchać.Utwór tytułowy zaczyna się jakimś takim klimatycznym intrem, by przerodzić się w riffową ucztę. Są intra, są zmiany tempa, są szybkie i mocne thrashowe riffy. Słucha się tego z zapartym tchem. Dalej mamy podobnie. W długim, znakomitym "Slay Ride" mamy na początku jakąś świąteczną piosenkę śpiewaną przez jakieś dzieci. W sumie każdy utwór zasługuje na pochwałę i krótką recenzję, ale nie ma co wybierać i dzielić, trzeba posłuchać całego albumu. Słychać inspiracje Slayerem, Infernal Majesty (zwłaszcza niektóre fragmenty wokalne), Destruction. Tak więc wiadomo czego się spodziewać. Czysty, agresywny, transowy thrash metal. Ale jest to muzyka zbudowana inteligentnie, z różnymi smaczkami i zmianami, dlatego też nie nuży i świetnie jej się słucha. Kto lubi instrumentalny thrash to mamy dwie części utworu "Whips". Czad i agresja po prostu. Ale nie jest to jednostajne. Wokalista ma ostry głos, czasem szybko śpiewa, czasem po prostu krzyczy z wnętrza gardła i świetnie to współgra z agresywną muzyką. Solówki w długich kompozycjach robią bardzo dobre wrazenie, choć mogłoby być ich więcej. Ale jest to album głównie roffiwy, dlatego solówki nie są aż tak ważne. Cóż, ten album to w pewnych kręgach klasyk. Świetne kompozycje (brawa należą się gitarzystom), bardzo dobre brzmienie i moc bijąca z tej muzyki. Obowiązek dla fanów Slayera, Infernal Majesty, Atommicy i dla tych którzy lubią agresywny thrash, inteligentnie zagrany. Zapraszam na dźwiękową ucztę, Na pewno zasmakuje :)


Prawie wszystkie utwory w jakości 320kb/s


niedziela, 27 maja 2012

Sacrosanct (Hol) - Truth Is - What Is (1990)


Od dawna przymierzałem się do umieszczenia tego zespołu na blogu. Powodów  jest  kilka. Raz że grają fajną muzykę; dwa że są z Holandii. która z thrash metalu raczej znana nie jest, a trzy to to że grają thrash metal w progresywnym wydaniu, co jest raczej rzadko spotykane, a najwięcej takich zespołów jest z Niemiec. Tak więc, Panie I Panowie, Sacrosanct z Holandii. Powstali w 1988ym roku i wydali trzy pełnowymiarowe materiały. Prezentuję ich debiut z 1990go roku wydany przez No Remorse Records, bo późniejsze dwie płyty nie były już tak jednoznacznie thrash metalowe, co nie znaczy że nie warte posłuchania. Na płycie mamy 10 utworów, w których przeważają ciężkie i techniczne riffy. W ogóle jest to bardzo techniczne granie. Mamy trochę solówek, rozbudowanych, długich, ale raczej niezbyt szybkich. Wspaniały jest początek "Skin To Skin". melodyjny, ciężki, świetnie się słucha.Zawrotnych szybkości w stylu Slayera czy Kreatora na tym albumie nie znajdziemy, ale za to mamy thrash bardziej ciężki i techniczny. Polecam utwór "Catalepsy ", bardzo melodyjny, naprawdę jest czego posłuchać. Nie ma co pisać, bo utwory są do siebie podobne, i jest to trochę zarzut. Oczywiście też nie jest to jakiś thrash metalowy klasyk, bardziej dobry album zapomnianego zespołu, którego od czasu do czasu można posłuchać. Tyle.


środa, 16 maja 2012

Artillery (Den) - By Inheritance (1990)

Były dwie poprzednie płyty, to teraz trzecia płyta Duńczyków z ich klasycznego okresu działalności. Jest to oczywiście rozwinięcie stylu który zapoczątkowali swoim pierwszym albumem, ale słychać już ogromną dojrzałość w komponowaniu utworów. Mamy już wyraźny styl Duńczyków, oparty na umiejętnościach technicznych muzyków i rozłożeniu akcentów na melodie i różne smaczki. Już "Khomaniac" daję nam obraz tego co nas czeka na płycie. I dalej płyta trzyma równy poziom aż do końca. Wyróżniają się "Khomaniac", świetny utwór tytułowy i "Don't Believe". W ogóle utwór tytułowy to chyba ich najlepszy kawałek, klasyka thrashowego grania. Solówki w "Bombfood" pokazują kunszt i wyczucie gitarzystów, Hammet miał godnych naśladowców.Szef Metal Mindu dobrze wiedział co robi podpisując z nimi umowę na wydawanie ich albumów. Nie jest to zespół jednowymiarowy, grają różnorodny thrash, raz szybciej, raz wolniej, cały czas równo i melodyjnie. Kto powiedział że thrash ma być cały czas agresywny i pozbawiony melodii???? Ta płyta jest przykładem tego, że bardzo dobrze technicznie muzycy, jeśli mają świeże pomysły i otwarte głowy, to mogą nagrać świetną metalową płytę.Summa summarum, "By Inheritance" to ich "Master of Puppets". A tak poza tym uważam że jest to najlepsza płyta thrash metalowa pochodząca ze Skandynawii. Uważasz się za fana thrashu, musisz znać tę płytę!!! Tyle w tym temacie. 

Artillery (Den) - By Inheritance (1990)

sobota, 28 kwietnia 2012

Artillery (Den) - Terror Squad (1987)

 Była pierwsza płyta Artillery, teraz przedstawię drugą. "Terror Squad" wydana w 1987-ym roku przez Neat Records.Od razu słychać że brzmienie jest mocniejsze, selektywniejsze. Na płycie mamy  osiem thrashowych kawałków w stylu który słyszeliśmy już na debiucie Duńczyków. To co rzeźbią gitary od razu lepiej rzuca się w uszy - już w otwierających dźwiękach "The Challenge" czy też w pierwszym, świetnym szybkim riffie "In The Trash". Zmienił się nieco sposób śpiewania Flemminga Rönsdorfa. Nie śpiewa już tak mrocznie, dusząco. Stawia raczej już na wyższe zaśpiewy, ale głos ma nadal potężny i zadziorny. Same kawałki są urozmaicone - dla przykładu pierwsze dwa to thrashowe strzały, które polubią miłośnicy Slayera, a trzeci, tytułowy to już thrash wolniejszy, bardziej nastawiony na thrashowe bujanie. Ale refren z tłuczonym szkłem w tle świetny. Świetnie pracuje na tym albumie sekcja rytmiczna - czasami gdy słychać uderzenie w bębny można sobie wyobrazić jak perkusista macha rękami. Obok szybkich galopad riffów i solówek mamy też kilka thrashowych mostów które wgniatają w fotel, np. w "Let There Be Sin" w 1: 32 sekundzie utworu.Myślę że nie ma co dłużej pisać. Kolejny krok w rozwoju tej świetnej duńskiej kapeli i kolejny pomnik europejskiego thrash metalu.

Artillery (Den) - Terror Squad (1987)

sobota, 14 kwietnia 2012

Artillery (Den) - Fear Of Tomorrow (1985)

Artillery.
Klasyczny zespół thrash metalowy z Danii, z Taastrup. Post o tym zespole prędzej czy później być musiał. Artillery powstało w 1982-gim roku i do nagrania debiutanckiego albumu w 1985-tym roku nagrało cztery demówki. Debiut Duńczyków wydany przez Neat Records zawiera dziewięć klasycznych, thashowych kawałków inspirowanych grupami z Bay Area, takimi jaki Slayer czy Metallika. Na "Fear of Tomorrow" Artillery pokazuje nam że można grać mocno, thrashowo, ale także melodyjnie i inteligentnie. Kłania się duet bardzo dobrych gitarzystów: Michaela Stützera i Jørgena Sandau. Wymieniają się oni solówkami niczym para Hanemman - King. Riffy tną aż  miło. Raz mamy szybko, a raz wolniej, toporniej, bardziej pod Black Sabbath, np. początek ostatniego na płycie "Deeds of Darkness". Potem utwór się rozkręca i brzmi niemal jak druga, thrashowa część "Welcome Home (Sanitarium)" wiadomo kogo. Początek płyty w postaci "Time has come" to prawdziwa bomba. Po serii z karabinu maszynowego mamy thrashowe mosty, a gdy w 52-iej sekundzie wchodzi riff nie mamy złudzeń z czym mamy do czynienia. Słucha się tego z przyjemnością. Brzmienie płyty jak na rok 1985 i jak na europejskie standardy jest bardzo dobrze, choć gdyby na muzykę Artillery nałożyć brzmienie np. Slayera to mielibyśmy potężnie brzmiący album. Ale nie ma co narzekać, słucha się tego fajnie i takie brzmienie ukazuje jeszcze bardziej surowość i agresję tej muzyki. Melodyka z której zasłyną później tutaj daje o sobie znać tylko w kilku momentach. Mamy raczej ostrość i szorstkość riffów. Słowo o wokalach. Flemming Rönsdorf to chyba jeden z najbardziej oryginalnych głosów thrash metalu w ogóle. Na tej płycie nie pokazuje jeszcze do konca na co go stać, ale śpiewa mocno, potężnie, a głos ma ciężki, mocarny, i świetnie pasuje do tej muzyki. Co tu pisać, tą płytę trzeba znać. Artillery to klasyka którą każdy szanujący się fan muzyki thrash metalowej znać powinien, Klasyka. Amen. 

Artillery (Den) - Fear Of Tomorrow (1985)

środa, 11 kwietnia 2012

Allegiance (Aus) - Torn Between Two Worlds (1992) (Demo)

Allegiance (Aus)
Dziś dla odmiany demo. Zespół Allegiance pochodzi z Australii a założony został w 1990tym roku. Na koncie dwa albumy i kilka demówek. Właśnie jedna z wczesnych demówek podoba mi się najbardziej. "Torn Between Two Worlds" to demo z 1992go roku zawierające 6 utworów utrzymanych w stylu Bay Area. Mi to momentami brzmi jak Testament z trzeciej czy czwartej płyty. Fakt faktem słucha się tego dema bardzo przyjemnie. Riffy na ogół są szybkie i łatwo wpadają w pamięć.Nie jest to zwykła thrashowa łupanka, ale bardziej złożona i inteligentna muzyka. Utwory zazwyczaj długie (każdy powyżej 4 minut) i urozmaicone. Utwór numer 4 zgodnie z tytułem "Tranquility" jest bardzo spokojny i daje świetny efekt jako moment wytchnienia po tym, co za nami a przed tym, co przed nami na tym demie. Wokale których świetnie się słucha ze względu na melodyjne końcowe "frazowanie". Jest też trochę bardzo dobrych solówek - najlepsza, wręcz wyśmienita w ostatnim utworze "Twisted Minds", zaczynająca się od 02:21 i przełamana wcale niegorszym riffem. Summa summarum, demo warte zapoznania się. Polecam!



 Link zapożyczony z innego bloga
Allegiance (Aus) - Torn Between Two Worlds (1992) (Demo)

środa, 4 kwietnia 2012

Agony (Swe) - The First Defiance (1988)

        Po dłuższym okresie niebytu wracam na blogu ze świetnym albumem.

Agony.
Zespół pochodził ze Szwecji, z miejscowości Solna. Jako młody akt, na początku lat 80-tych grali coś na kształt punk rocka, potem na fali popularności Thrashu, zaczęli grać to co wszyscy najbardziej lubimy. Nie wydali zbyt dużo; kilka demówek i jeden pełny album. Ale za to jaki album! Nie znam za bardzo szwedzkiej sceny thrash metalowej,ale myślę że jest to jeden z lepszych albumów tego rodzaju muzyki z tego kraju.Album wydany w '88 roku przez Combat Records mieścił 8 utworów utrzymanych w konwencji Thrashu made in USA. Otwarcie w postaci "Storm of the Apocalyps" przywodzi na myśl Anthrax, przynajmniej mi się tak to kojarzy. Kawałek tytułowy to rzecz godna polecenia dla tych, którzy lubią Thrash raz wolniejszy, raz szybszy. W ogóle cały album pełny jest świetnych riffów; raz szybszych raz wolniejszych i chyba to urozmaicenie sprawia że płyta nie nudzi. Brzmienie jak na rok '88 jest soczyste, słychać naprawdę dobrze.Warto wspomnieć o świetnych wokalach Pete Lundström. Jego głos bardzo dobrze pasuje do tej muzyki; słychać że wie jak ma to śpiewać. Niektóre fragmenty utworów brzmią jakby były wyjętę z płyt autorów "Ride the Lightning" czy też "Peace Sells...". Melodyjne solo w utworze "Execution of Mankind" od 03:25 przywodzi z  kolei na myśl duński Artillery. Warto dodać, ze utwór ten znalazł się na składance VA - Speed Kills...But Who's Dying Vol. IV (1989) - tego tłumaczyć chyba nie trzeba! Szkoda że nagrali tylko jeden pełny longplay i słuch o nich zaginął. Płyta jak najbardziej godna polecenia!!!






Agony (Swe) - The First Defiance (1988)

czwartek, 5 stycznia 2012

Metallica (USA) - Loreley Metal Hammer Fest Germany 1985-09-14 (Bootleg)

 Dzisiaj rzecz którą bardzo lubię. Nie jest to co prawda album studyjny jakiejś mało znanej kapeli, ale też rzecz godna polecenia. Bootleg Metalliki z czasów kiedy grali porażający thrash metal i byli niekwestionowanie najlepszą kapelą thrash metalową na świecie. Rok 1985. Moim zdaniem Metallika najlepsza była w latach 1984-1988. Ale to moje zdanie. Dziewięć kawałków nagranych w na festiwalu Metal Hammer 14 września 1985 roku w Loreley w Niemczech. Jako że byli jeszcze przed wydaniem 'Master of Puppets', to na tym koncercie zagrali głównie utwory z dwóch pierwszych płyt. Ale zagrali też jeden kawałek z "Master...", wyśmienite, prawdziwe arcydzieło progresywnego thrashu, "Disposable Heroes". I to jest pierwsze publiczne wykonanie tego utworu!!! Tego trzeba posłuchać. Wściekłość i dzikość jaka bije z tej muzyki do dzisiaj jest wzorem dla młodych metalowych kapel. Głos Jamesa ostry, dziki, czasem krzyczany, czasem śpiewany, ale słucham tego z wielką przyjemnością bo lubię takie mocne, szorstkie darcie. Dlatego też bardzo lubię koncertową Sepulturę z lat 1989-1992. 'No Remorse'  po prostu miażdży! Nie ma co pisać, świetny koncert!!!

Metallica (USA) - Loreley Metal Hammer Fest Germany 1985-09-14 (Bootleg)

niedziela, 1 stycznia 2012

Madhouse (Pol)

Madhouse (Pol)

Niezgłębione są czeluści przeszłości! Ileż dobrej albo i świetnej muzyki przeszło bez echa i nikt teraz o niej nie wie albo nie pamięta. Zespoły z lat 80tych i początku 90tych nagrywały swoje dema na kasetach, nie dbając zbytnio o jakość i produkcję. Ale nie to się liczy. Liczy się to co wszyscy tak mocno kochamy - muzyka. Dlatego też mam prośbę do ludzi którzy mogą pomóc. Może znajdzie się ktoś kto ma stare kasety i nawet nie wie że są ludzie którzy chcieliby tych staroci posłuchać. Przeglądając dziś stare numery magazynu Thrash'em All (piękny tytuł!) trafiłem na wywiad z polskim zespołem thrash metalowym  Madhouse, zamieszczonym w numerze 10/1990. Wywiad przeprowadził Mariusz Kmiołek, oczywiście redaktor naczelny pisma. To, co pisze pochodzi z wywiadu. Ciekawe czy inspiracją dla nazwy zespołu był przebój Anthraxu. Madhouse pochodził z Piły.  W wywiadzie Kmiołek podkreślał że grupa zapatrzona jest w muzyczne rejony Bay Area i że są jednym z nielicznych zespołów próbujących wiernie naśladować ten styl. W roku 1990tym nagrali dwa dema: 1."Violence", o bardzo słabej jakości, i 2."On Our Own", już z lepszą jakością i kawałkami z pierwszego dema nagranymi na nowo plus jeszcze kilka nowych utworów. Taka prośba. Mam cichą nadzieję że znajdzie się ktoś kto ma te nagrania. Fajnie byłoby ich posłuchać. Myślę że nie tylko ja chciałbym posłuchać tych demówek. Bardzo chciałbym posłuchać jak oni grali i jak brzmieli. Prośba do ludzi którzy mogą mieć (albo i mają) dema lub jedno demo Madhouse. Zgraj to do postaci cyfrowej i umieść w internecie. Zespół i tak już dawno nie istnieje, a te nagrania mają wartość historyczną i już raczej nikt nie będzie na tym zarabiał, a kilku ludzi będzie szczęśliwszych. Taka prośba. Może akurat Ty masz gdzieś w piwnicy w pudełku tą kasetę ??? Jeśli możesz, Pomożesz?