środa, 19 października 2011

Exodus (USA) - Bonded By Blood (1985)

Thrash thrashowi nierówny. Dziś zespół znany, ale z płytą, która jest niejako pomijana. Minęło już troche czasu od jej wydania, i teraz raczej już mało mówi się o tej płycie, bardziej koncentrując uwagę na nowych płytach Exodusa. Czy słusznie? Pewnie tak, bo przecież cały czas nagrywają nowe płyty, ale...według mnie nie umywają się one do tej pierwszej.

Exodus każdy fan thrash metalu powinien znać. Jest to klasyczny thrashowy zespół z Kalifornii,USA. Nagrywali i nadal nagrywają świetne thrash metalowe albumy, i według mnie powinni się cieszyć sławą co najmniej taką jak Megadeth. Prezentuję ich debiutancki longplay "Bonded By Blood" z 1985 roku, bo uważam że to najlepszy ich album i w kontekście thrash metalu jeden z albumów, które po prostu powinno się znać. Powstali w San Fransisco w 1980 roku ale stosunkowo późno wydali swój debiutancki album. Pierwszym gitarzystą był Kirk Hammet który później opuścił grupę na rzecz Metalliki. Z Hammetem Exodus nagrał tylko jedno demo z 1982 roku. Obie grupy były zresztą zaprzyjaźnione. Kirk Hammet był dobrym kumplem wokalisty Exodusa Paula Baloffa. Sam Baloff to dość ciekawa postać i pewnie kiedyś zrobię o nim osobnego posta. Oddany thrash metalowi bez reszty, prawdziwy fan i orędownik tej muzyki. Ponoć na koncertach potrafił kopniakami zrzucać ze sceny fanów, albo krzyczeć: "Ten koleś nie macha głową, Skopcie mu tyłek". Jego wokale świetnie współgrają z szybkimi i agresywnymi kawałkami na "Bonded By Blood". Jest to jedyna płyta Exodusa którą bardzo lubię w całości. Nie przepadam za głosem Steve'a 'Zetro' Souzy. Wolę Exodusa z Ballofem za mikrofonem.
"Bonded By Blood" to według mnie o wiele lepsza płyta niż np. debiut Megadeth. na tej płycie smakuje wszystko. Mamy świetne, szybkie i dobrze brzmiące kawałki. Wystarczy posłuchać kawałka tytułowego albo chociażby "And Then There Were None". Te 9 kawałków to przykład tego, jak powinno się grać thrash metal. Szybko, równo i z odpowiednim wykopem. Gdyby ten album byłby wydany w 1983-84 roku, to zamiast Anthraxu albo Megadeth pewnie Exodusa zaliczalibyśmy do Wielkiej Czwórki. Koniec końców, klasyka, którą trzeba znać.


Exodus (USA) - Bonded By Blood (1985)

poniedziałek, 17 października 2011

Onslaught (UK) - In Search of Sanity (1989)

Był Xentrix, pora więc na drugi z klasycznych thrashowych brytyjskich zespołów. Onslaught. Prezentuję ich trzecią i według mnie, najlepsza płytę "In Search Of Sanity" z 1989 roku. Co ciekawe, sam zespół w wywiadach podkreśla że to ich najgorszy album. Dla mnie jest on najlepszy. Klasyczny thrash metal. Szybkie, równe thrashowe kawałki. Mamy też balladę, długą i progresywną, zakończoną thrashowym riffowaniem i solówkami - 'Welcome To Dying'. W ogóle cały album najeżony jest długimi, rozbudowanymi solami, których świetnie się słucha. jest to ogromny plus tej płyty. Utwór tytułowy to istny czad. A 'Shellshock' dalej grają na koncertach. Mamy dwa covery - znany z singla 'Let There Be Rock' AC/DC i 'Confused'  legendy NWOBHM Angel Witch. Płyta bardzo równa i dobrze brzmiąca. Różni się znacząco o dwóch poprzednich. Dla fana melodyjnego thrashu obowiązek.
Onslaught to chyba jedyny zespół, którego powrót uważam za naprawdę udany. Większość powrotów grup thrashowych sprzed lat nie jest dobrym pomysłem, ale w przypadku Brytyjczyków wychodzi im to naprawdę na dobre. Chyba przeżywają swoją drugą młodość, bo po powrocie nagrali dwa świetne albumy. Tylko pogratulować.



Onslaught (UK) - In Search of Sanity (1989)

Genesis of Aggression (Pol) - Disappointment (1989)

Genesis of Aggression to polski zespół thrash metalowy z Siemianowic Śląskich. Wydali jedno demo i jeden album na kasecie w 1989 roku. 'Disappointment' to 12 thrashowych kawałków (plus jedno Intro) z różnymi smaczkami. I właśnie w tych smaczkach chyba kryje się największa zaleta tego albumu. Muzyka osadzona jest w thrash metalu, ale mieści w sobie elementy wielu różnych stylów. Fortepianowa (nie jestem pewien do końca czy to jest fortepian) solówka w środku utworu 'Cold Ice in My Brain' naprawdę robi wrażenie. Cała płyta,przeciwnie do tytułu, nie rozczarowuje,ale zaskakuje świeżością rozwiązań muzycznych. Wokalista i gitarzysta Jarosław Dziedzisz dysponuje bardzo oryginalnym głosem, choć momentami czuć że śpiewa pod J. Hetfielda. Ale stara się śpiewać w bardzo różnorodny sposób, i wychodzi mu to na korzyść.Balladowy wstęp do 'Weakness' zmienia się z czasem w prawdziwe thrashowe riffowanie.Z kolei środkowe motywy 'Behind The Closed Door' mogą kojarzyć się z twórczością autorów 'Master of Puppets'. Mamy także balladę w dwóch wersjach językowych - "Przebudzenie" i 'The Ninth Month'. 'Przebudzenie' to naprawdę liryczny kawałek. Świetne otwarcie w postaci 'trudge to front'. Refren wbija się w głowę i długo nie chcę z niej wyjść. 'Trudge to front throught the pain Trudge to front to abate the interest Trudge to front Trudge to front To turn the feelings into the action'. Ten kawałek to thrash metalowy przebój. Płyta właściwie nie posiada słabych punktów. Gdyby chcieć wyłapać wszystkie ukryte na tym albumie smaczki to trzeba by na to poświęcić trochę czasu. Thrash metal jest tu tylko punktem wyjścia do stworzenia świetnej metalowej muzyki, z oryginalnymi pomysłami i aranżacjami. Jedynym mankamentem tego albumu jest momentami sztucznie brzmiąca perkusja. 

Nie znam historii tego zespołu i nie wiem jaki był powód rozpadu grupy, ale z takim materiałem mogli zrobić w Polsce karierę. Wydanego w 1988 roku dema nigdy nie słyszałem. A z chęcią bym posłuchał. Jeśli masz je w mp3, daj znać.

'Disappointment' to dla mnie płyta ze wszech miar znakomita. Brzmienie nie jest idealne, ale w końcu był to album wydany na kasecie, a do tego ma ona już trochę lat. Szkoda że nie ma żadnej edycji CD, myślę że byłoby kilku chętnych. Jak dla mnie ta płyta to taka thrashowa perełka w polskim światu muzycznym. Całkiem zapomniana i niedoceniana. A szkoda, bo muzyka naprawdę warta grzechu. Skuś się, bo warto.

 

Genesis of Aggression (Pol) - Disappointment (1989)

Wrath (USA) - Insane Society (1990)

Wrath.
Amerykański zespół z Chicago. Wydali 3 pełne płyty. Na dwóch pierwszych grali surowy thrash, bardzo równy i melodyjny. Na prezentowanej tutaj, Insane Society z 1990 roku wydanej pod skrzydłami Medusa Records, zmienili wokalistę i grali już zupełnie inaczej. Nadal był to thrash, ale bliższy już temu co zapowiadał 'Black Album'. Muzyka straciła nieco na szybkości na rzecz ciężaru. Ciężaru najwyższej klasy. Na dwóch pierwszych albumach śpiewał Gary Golwitzer i bardziej to przypominało power metalowe wycie niż rasowe thrashowe śpiewanie a la Tom Araya. Na tej płycie śpiewał już Kurt Grayson, obdarzony ciężkim, świetnie pasującym do takiej muzyki głosem. Układał on sobie też bardzo dobre linie melodyczne. Praca gitar i sekcji rytmicznej robi wrażenie. Wszystko ładnie 'hula'. Polecam zwłaszcza kawałki 'Test Of Faith', 'Closed Doors' i oczywiście 'Insane Society' do którego nakręcono klip, który dość często w swoim czasie puszczany był w programie Headbangers Ball. Jeśli lubisz thrash metal pierwszej połowy lat 90tych, ta płyta jest dla Ciebie.


Wrath (USA) - Insane Society (1990)

Kublai Khan (USA)

Ciekawe czy ktoś kojarzy kto to był Kublai Khan? Jeśli nie, to wyjaśniam krótko, że był to mongolski władca z XIII wieku. Oryginalna nazwa jak na zespół thrash metalowy.
Kublai Khan to zespół z USA, całkowicie nieznany i zapomniany. Wydali tylko jedno demo i jeden LP w 1987 dla New Renaissance Records, po czym się rozpadli. Wokalista i gitarzysta Greg Handevidt grał kilka miesięcy w Megadeth na przełomie 1983/84."Annihilation" to płyta bardzo dobra, nie genialna, ale solidna, z dobrym thrashem made in USA. Polecam zwłaszcza tym, którzy lubią solidne thrashowe riffy. Wystarczy posłuchać takiego "Mongrel Horde".

Kublai Khan (USA) - Annihilation (1987)

A tutaj jeszcze nagrania live z 1986 roku jakby ktoś byłby zainteresowany jak grali na żywo:
Kublai Khan (USA) - Ryans Corner St. Paul 29/05/1986

Attomica (Bra) - Disturbing the Noise (1991)

Attomica
Attomica to thrash metalowa kapela z Brazylii. Powstali w 1985 roku. Grają do dziś ale chyba poza Brazylią to mało kto o nich słyszał. A szkoda, bo thrash metal to najwyższej próby. Trzecia ich płyta, właśnie Disturbing The Noise z 1991 roku, przyniosła pewne zmiany w stosunku do dwóch poprzednich. Fragmenty szybsze stały się bardziej "czytelne", nabrały agresji. Słychać podobieństwa do rodzimej Sepultury czy też do Slayera. Płyta ma bardzo dobre (jak na tamte czasy) brzmienie, dzięki czemu słucha jej się z przyjemnością. W 2004 roku wyszła reedycja z dwoma kawałkami live. Polecam fanom dobrego thrashu!!!

Disturbing The Noise


Attomica (Bra) - Disturbing the Noise (1991)

Xentrix (UK) - Shattered Existance (1989)

Na początek zespół od którego płyty blog ten wziął swą nazwę. Zespół Xentrix powstał w 1985 roku w Preston.
Wydali 4 duże płyty i kilka innych wydawnictw. Już demo "Hunger For Demo" z 1987 pokazało spory potencjał grupy. Dwa lata później Xentrix wydaje swój debiutancki Shattered Existence i od razu staję się czołową grupą thrash metalową na Wyspach, obok Onslaught, Slammer i Sabbat. Jednak płyta ta zdecydowanie przywyższa nagrania dwóch wymienionych. Na płycie znajdujemy 9 klasycznych thrash metalowych utworów w stylu Metalliki/Megadeth. Wspaniałe otwarcie w postaci " No Compromise", następnie same dobre kawałki. "Balance of Power" spokojnie mógłby się znaleźć na którejś ze starych płyt Metalliki. Utwory utrzymane w thrashowych prędkościach, ze sporą ilością świetnych solówek. Wokal Chrisa Astleya może w niektórych miejscach kojarzyć się z głosem J. Hetfielda, ale obaj mają całkiem inne głosy. Linie wokalne zasługują na pochwałę. Chris raz krzyczy, a raz świetnie, równo i melodyjnie śpiewa. "Balance of Power" i "Crimes" to thrash metalowe klasyki. Wraz z swą drugą płytą Xentrix wpisał się na stałe do historii europejskiego thrash metalu. Tam, gdzie kończyła się Metallica, zaczynał się Xentrix. Szczerze polecam.



Xentrix (UK) - Shattered Existence (1989)