

Od dawna przymierzałem się do umieszczenia tego zespołu na blogu.
Powodów jest kilka. Raz że grają fajną muzykę; dwa że są z Holandii.
która z thrash metalu raczej znana nie jest, a trzy to to że grają
thrash metal w progresywnym wydaniu, co jest raczej rzadko spotykane, a
najwięcej takich zespołów jest z Niemiec. Tak więc, Panie I Panowie,
Sacrosanct z Holandii. Powstali w 1988ym roku i wydali trzy
pełnowymiarowe materiały. Prezentuję ich debiut z 1990go roku wydany
przez No Remorse Records, bo późniejsze dwie płyty nie były już tak
jednoznacznie thrash metalowe, co nie znaczy że nie warte posłuchania.
Na płycie mamy 10 utworów, w których przeważają ciężkie i techniczne
riffy. W ogóle jest to bardzo techniczne granie. Mamy trochę solówek,
rozbudowanych, długich, ale raczej niezbyt szybkich. Wspaniały jest
początek "Skin To Skin". melodyjny, ciężki, świetnie się
słucha.Zawrotnych szybkości w stylu Slayera czy Kreatora na tym albumie
nie znajdziemy, ale za to mamy thrash bardziej ciężki i techniczny.
Polecam utwór "Catalepsy ", bardzo melodyjny, naprawdę jest czego
posłuchać. Nie ma co pisać, bo utwory są do siebie podobne, i jest to
trochę zarzut. Oczywiście też nie jest to jakiś thrash metalowy klasyk,
bardziej dobry album zapomnianego zespołu, którego od czasu do czasu
można posłuchać. Tyle.
i aint heard of these ..this is a cool cd
OdpowiedzUsuń