Od dawna przymierzałem się do umieszczenia tego zespołu na blogu.
Powodów jest kilka. Raz że grają fajną muzykę; dwa że są z Holandii.
która z thrash metalu raczej znana nie jest, a trzy to to że grają
thrash metal w progresywnym wydaniu, co jest raczej rzadko spotykane, a
najwięcej takich zespołów jest z Niemiec. Tak więc, Panie I Panowie,
Sacrosanct z Holandii. Powstali w 1988ym roku i wydali trzy
pełnowymiarowe materiały. Prezentuję ich debiut z 1990go roku wydany
przez No Remorse Records, bo późniejsze dwie płyty nie były już tak
jednoznacznie thrash metalowe, co nie znaczy że nie warte posłuchania.
Na płycie mamy 10 utworów, w których przeważają ciężkie i techniczne
riffy. W ogóle jest to bardzo techniczne granie. Mamy trochę solówek,
rozbudowanych, długich, ale raczej niezbyt szybkich. Wspaniały jest
początek "Skin To Skin". melodyjny, ciężki, świetnie się
słucha.Zawrotnych szybkości w stylu Slayera czy Kreatora na tym albumie
nie znajdziemy, ale za to mamy thrash bardziej ciężki i techniczny.
Polecam utwór "Catalepsy ", bardzo melodyjny, naprawdę jest czego
posłuchać. Nie ma co pisać, bo utwory są do siebie podobne, i jest to
trochę zarzut. Oczywiście też nie jest to jakiś thrash metalowy klasyk,
bardziej dobry album zapomnianego zespołu, którego od czasu do czasu
można posłuchać. Tyle.Witam na For Whose Adventage. Jest to blog poświęcony nieco zapomnianej muzyce thrash metalowej. Będę starał się na nim prezentować płyty zapomnianych albo całkowicie nieznanych zespołów thrash metalowych z przeszłości. Zapraszam do odwiedzania :)
niedziela, 27 maja 2012
Sacrosanct (Hol) - Truth Is - What Is (1990)
Od dawna przymierzałem się do umieszczenia tego zespołu na blogu.
Powodów jest kilka. Raz że grają fajną muzykę; dwa że są z Holandii.
która z thrash metalu raczej znana nie jest, a trzy to to że grają
thrash metal w progresywnym wydaniu, co jest raczej rzadko spotykane, a
najwięcej takich zespołów jest z Niemiec. Tak więc, Panie I Panowie,
Sacrosanct z Holandii. Powstali w 1988ym roku i wydali trzy
pełnowymiarowe materiały. Prezentuję ich debiut z 1990go roku wydany
przez No Remorse Records, bo późniejsze dwie płyty nie były już tak
jednoznacznie thrash metalowe, co nie znaczy że nie warte posłuchania.
Na płycie mamy 10 utworów, w których przeważają ciężkie i techniczne
riffy. W ogóle jest to bardzo techniczne granie. Mamy trochę solówek,
rozbudowanych, długich, ale raczej niezbyt szybkich. Wspaniały jest
początek "Skin To Skin". melodyjny, ciężki, świetnie się
słucha.Zawrotnych szybkości w stylu Slayera czy Kreatora na tym albumie
nie znajdziemy, ale za to mamy thrash bardziej ciężki i techniczny.
Polecam utwór "Catalepsy ", bardzo melodyjny, naprawdę jest czego
posłuchać. Nie ma co pisać, bo utwory są do siebie podobne, i jest to
trochę zarzut. Oczywiście też nie jest to jakiś thrash metalowy klasyk,
bardziej dobry album zapomnianego zespołu, którego od czasu do czasu
można posłuchać. Tyle.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

i aint heard of these ..this is a cool cd
OdpowiedzUsuń