czwartek, 21 kwietnia 2016

Kreator (Ger) - Coma of Souls (1990)

Witam po krótkiej przerwie z albumem niemieckiego Kreatora z 1990 roku, 'Coma of Souls'.




Kreator to bardzo solidna metalowa firma, której początki sięgają jeszcze 1982 roku gdy nazywali się Tormentor, pod którym to szyldem wypuścili tylko dwie demówki, jak to przyznaje po latach Mille Petrozza, nagrane w sumie tylko po to aby mieć czym się wymieniać z innymi fanami metalu/muzykami metalowymi w wymianie taśm metalowych (tape trading). Kreatora na żywo widziałem tylko raz i o ile pamiętam zagrali z tej płyty 'People of the lie'.Muzyka Kreatora ewoluowała i zmieniała się z płyty na płytę, a historia pierwszych płyt podobna jest do historii pierwszych płyt Sepultury, gdzie na początku grali rzeźnicki death-thrash metal by pod koniec lat '80 łoić czysty chemicznie thrash metal.Tak samo z Kreatorem - o ile wcześniejsze albumy były dość brutalne w swej prostocie i wymowie - o tyle pod koniec lat .80 mamy już doczynienia z czystym thrash metalem ('Extreme Agression' z '89). 'Coma of souls' wydana w listopadzie '90 przez przodująca,niemiecka Noise Records przynosi nam 10 kawałków klasycznie zagranego thrash metalu najwyższej próby. Kreator wyzbył się niepotrzebnej brutalizacji znanej z pierwszych albumów, brzmienie zyskało na 'czystości' i klarowności - w dobrym tego słowa znaczeniu.Do tego jak można posłuchać z ich VHS 'Hallucinative Comas' które zawierało klipy nakręcone do tego albumu - cały czas szkolili swoje umiejętności jako muzycy i cały czas uczyli się pisać lepsze technicznie utwory.I to słychać. Mnóstwo ciekawe aranżacje, ciekawsze, bogatsze kompozycje, a do tego thrash metalowe RIFFY!!! I to są te riffy których chce i słucha się z zapartym tchem. Wystarczy posłuchać otwierające 'When The Sun Burns Red'. Albo riffy w moim ulubionym 'Terror zone' - jak dla mnie mistrzostwo świata. Albo riffy w 'Material World Paranoia' od 4:08! 'World Beyond' pokazuje że można nagrać dwuminutowy thrash metalowy killer i nie będzie to brzmiało jak crossover/punk.Nie ma na tej płycie ani jednego zbędnego riffu - co niestety bardzo często można spotkać na thrashowych albumach gdzie właściwie nic z takich riffów nie wynika, a przecież gitarzystów pokroju Hannemann, Ian czy też Tatler, Schermann w heavy metalu - thrash metal aż za nadto nie ma.Album bardzo riffowy - i są to riffy bardzo w stylu Kreatora, a więc mamy szybkość, ale są też takie riffy 'przełamujące' kompozycje, (środek kompozycji) i za nie też należą się brawa.Generalnie słychać zespół świadomy tego co chce grać i jak chce brzmieć.Mamy też oczywiście solówki w każdym utworze - i takich solówek to ja mogę słuchać cały czas - dłuższe,krótsze, ultraszybkie, szybkie,natchnione, głębokie albo przejmujące - pokażcie mi współczesny,młody thrash metalowy zespół który ma w składzie 2 gitarzystów którzy wymieniają się solami jak tutaj Mille i Frank. Płyta w prostej linii jest kontynuacją poprzedniczki, ale ma lepsze brzmienie i ciekawsze kompozycje. Wokal Millego jak zwykle firmowy - mocny, męski, krzyczany przez zęby no i świetnie pasuje on do takiej muzyki. Posłuchajcie chociażby refrenu 'Agents of Brutality' ze słowami :
'Manic, panic
will you suffer endlessly
from agents of brutality'.
Do tego melodie,inteligentne,niebanalne, a jednocześnie brutalne i piękne. I nie mam na myśli tylko tego że na płycie jest chyba największy przebój Kreatora - 'People of the lie'.Jest to ostatni czysto thrashowy album Kreatora przed poszukiwaniem nowych dźwięków i całymi latami '90 które dla thrash metalu wiadomo jakie były. Bez dwóch zdań, najlepsza płyta Kreatora (obok ' Extreme Agression') oraz jeden z najlepszych albumów thrash metalowych w historii tej muzyki. Poziom wykonawczy i artystyczny nie osiągalny dla większości dzisiejszych zespołów thrash metalowych - klasa sama w sobie. Rok 1990 miał kilka jeszcze genialnych thrashowych tytułów (Xentrix,Annihilator) i szkoda że już powoli schodził z metalowej sceny na rzecz death, a kilka lat później black metalu. Gdyby Metalika uproszczając nieco swoje kompozycje w '90 roku chciała grać jeszcze thrash metal - mógłoby to brzmieć właśnie jak ta 'śpiączka dusz'. Znam każdy dzwięk na tej płycie; zdarza mi się jej słuchać w pełnym słońcu, tuż przed snem czy też z samego rana. Nie wiem ile razy jej słuchałem :) ale nigdy mi się nie znudzi. Muzyka od fanów metalu dla fanów metalu. Nie wiedzieć czemu ten album jest bardzo często w cieniu swego poprzednika...'Extreme' fani metalu znają albo na pewno słyszeli że taki album był a 'Coma' jest jakby pomijana, niezauważana. Biorąc pod uwagę że ten album to arcydzieło thrash metalu - kompletnie nie wiem czemu.Ani trochę nie ustępuje poprzedniej płycie Kreatora, a pod pewnymi wzgledami ją przewyższa.Arcydzieło thrash metalu!
 Kreator (Ger) - Coma of Souls (1990)